Niezwykły, hiszpański stolik trafił do nas w nienajgorszym stanie, ale lata świetności miał już zdecydowanie za sobą. Głębokie rysy, ślady białej farby, którą ktoś kiedyś nałożył zapewne po to, by tan wspaniały mebel nieco uwspółcześnić (fuj!) oraz rozchwiane, wykoślawione nogi pozbawiły go majestatu i finezji przynależnych antykowi z założenia. Elegancji ujmował również świecący pustką narożnik, któremu brakowało mosiężnego elementu.
Stolik zachwycił nas tak bardzo, że nie wahaliśmy się ani chwili nad przyjęciem zlecenia. Jego zgrabne, delikatne nogi i ukryty pod przybrudzoną szybą blat inkrustowany macicą perłową, malowany wprawną ręką jakiegoś hiszpańskiego artysty/rzemieślnika wzbudziły nasz zachwyt. Praca nad takim meblem to zawsze niezwykła przyjemność i pewien rodzaj hipnotycznego uzależnienia. Godziny spędzone przy pracy zawsze umykają niepostrzeżenie, a kiedy nastaje kres renowacji nastaje czas po części radości i żalu, że to już. Satysfakcji i wstydu, że może można było lepiej!
Stolik odzyskał blask: zrekonstruowaliśmy brakujący, narożny element, odczyściliśmy zalegające gdzie nie gdzie pokłady białej farby, zniwelowaliśmy rysy. I nawet kwiaty na blacie nieco jakby mocniej rozkwitły!