Prace nad projektem zacząłem od sklejenia na lamele czterech desek, które miały tworzyć górną powierzchnię blatu. Aby nieco urozmaicić powierzchnię dodałem intarsję w kształcie, nie zgadniecie patrząc na tytuł, jaszczurki. Wyciąłem poszczególne elementy, tym razem z cienkiej buczyny. Próbowałem je już na tym etapie wybarwić wgłębnie. Niestety kolor nie spenetrował drewna dostatecznie. Żałuję oczywiście, że nie użyłem jakiegoś egzotyku. Ale przy okazji przekonałem się, że bejcowanie podciśnieniowe nie z każdym pigmentem działa dobrze. Teraz musiałem wyfrezować w blacie miejsca na wklejenie intarsji.

Widać zarówno obrysowany szkic, wyfrezowany kanał i już osadzony element.  Dwa dni później intarsję miałem z głowy.

Chciałem, aby blat biurka posiadał kształt klina. Dlatego dodałem z boku trójkątne doklejki i lekko je zfazowałem. Na tym etapie wkleiłem również w boki przezroczystą pleksi.

Teraz wykonałem przymiarkę osadzenia płyty głównej. Zmieści się w najszerszej części blatu. Oczywiście będę ograniczony wysokością podzespołów, np. karty graficznej i chłodzenia CPU. Ale to zależy już tylko od dobrania odpowiednich komponentów. Natomiast zbyt wysoki blat stanowczo przestał by dobrze wyglądać.

Teraz przyszedł czas na spodnią część blatu. Sesja z klejenia:

A potem wstępne szlifowanie:

Teraz nadeszła właściwa chwila na doklejenie nogi. Aby wzmocnić konstrukcję pewne elementy poza klejem zostaną wzmocnione wkrętami. Następne warstwy drewna zupełnie je zasłonią. Zastosowałem metodę nieco „oszczędnościową”, aby nie marnować zbyt dużej ilości tarcicy dębowej. Dlatego doklejka składa się z wielu małych elementów.

Końcówka blatu będzie zawierała „szufladę” z umieszczoną płyta główną. Resztę natomiast wypełniłem drewnem.

Zgodnie z nazwą projektu na nodze też umieściłem rzeźbioną jaszczurkę. Jeszcze „surowa”, ale to się zmieni.

Teraz nadszedł czas na szlifowanie kształtujące. Realnie zajęło kilkanaście godzin pracy. Ale efekt jest od razu widoczny.

W tej chwili prace zajęły już ponad 2 tygodnie. Teraz nadszedł czas na doklejenie „stopy”, która umożliwi biurku stanąć na własnej nodze. Był też pomysł z nieco inną podstawą. Czyli kryzą mocowaną na stałe do podłoża.  Biurko wyglądało by lepiej, ale ja jakoś nie chce mocować go na stałe do podłoża.

I kolejne pokłady dębiny doklejane do podstawy.

W ogólnym rozrachunku zamieniają się w dużej części w pył.

I w końcu pierwszy raz bez ścisków.

Aby jednak nadać mu ostateczny kształt potrzeba jeszcze wielu godzin ze szlifierką. Jest to niestety najbardziej pracochłonny i najmniej  sympatyczny etap pracy. Spędzanie x godzin w masce przeciwpyłowej nie należy do przyjemnych zajęć.

Na tym etapie muszę się też przyznać do porażki. Chciałem osiągnąć efekt białego, dymionego dębu.  Ale zależało mi na odbarwieniu drewna, a nie pomalowaniu farbą, lub bejcą. Niestety poza jednym środkiem, i to przemysłowym (a miałem tylko małą próbkę) nie udało mi się osiągnąć zamierzonego celu. Petrohydrol – czyli stężona woda utleniona dawał trochę radę. Ale ostatecznie się poddałem. Dąb zostanie dębowy.

Dlatego drewno zostało zaolejowane i zawoskowane.

Teraz zamontowałem szufladę.

Blat klawiatury postanowiłem zrobić wysuwany z biurka.
Muszę dobrać dosyć cienką klawiaturę maksymalnie 1,5 centymetra grubości. Inaczej nie wsunie się z blatem. Mysz niestety będę już odkładać na bok.

Dodałem podświetlenie – listwa diod RGB. Niestety maja małą wadę. Są rzadziej rozmieszczone, niż diody w normalnej, jednokolorowej listwie. Tracę w ten sposób na jednorodności podświetlenia. Ale możliwość zmiany koloru i jasności światła, oraz sterowanie pilotem radiowym nieco to rekompensują.
Wyprowadziłem też porty USB, firewire i włączniki.

I to by było w skrócie wszystko. Prace trwały kilka miesięcy. a efekt końcowy przedstawiam poniżej.